Jazzpress: „Hope” realnie przynosi nadzieję

Coraz częściej podejmując się recenzji płyt nagranych w składzie fortepian-kontrabas-perkusja, odczuwam podskórny niepokój. Czy znowu będę zwracał uwagę na mniejsze lub większe naśladownictwo, zwykłą poprawność utartego schematu, wspominał dokonania redefiniujące ideę jazzowe- go tria? Jednak tym razem, drodzy Czytelnicy, nie pozwolę sobie na żadną z tych uwiecznianych już na łamach JazzPRESS ekstrawagancji. Hope realnie przynosi nadzieję! Przyznam, nie wdając się w szczegółowe omawianie poszczególnych utworów, że jako spójna, przemyślana całość krążek zrobił na mnie wielkie wrażenie. Nawet jeżeli w dużej części zawarty na nim materiał jest regularnym, poprawnym jazzowym mainstreamem, to dynamika tej opowieści, bogactwo aranżacyjne, stopień złożoności partii solowych i – uwaga – pomysłowość autorskich kompozycji – jest czymś, co realnie mnie wciągnęło. Również w produkcji, w ogólnym brzmieniu tej propozycji jest coś takiego, że dźwięki otulają, tworzą intymną atmosferę – na tyle, że można odnieść wrażenie, jakby muzycy (liderka na fortepianie, Paweł Urowski na kontrabasie, Krzysztof Szmańda na perkusji) grali tuż przed słuchaczem.

Do rodzimego jazzu, co ciekawi i raduje, coraz śmielej wkracza kobieca energia, pojawiają się zdecydowane liderki – i wreszcie nie są to tylko wokalistki (w tym miejscu wspomnę tylko, że i Ilona Damięcka pro- ponuje słuchaczom jedną piosenkę na omawianej płycie – zresztą uroczą). Niezależnie jednak od płci wykonawców Hope to dźwięki wyjątkowe – zaskakujące lekkością i dotykające słuchacza swoją szlachetnością. Z dużym zainteresowaniem wypatruję od dzisiaj kolejnych projektów pani Ilony!

Wojciech Sobczak-Wojeński